niedziela, 26 lipca 2015

Kilka dni temu mieliśmy możliwość oglądania spektaklu „Moral Insanity. Tragedia ludzi głupich.” grupy PAPAHEMA, z którą na co dzień współpracujemy podczas warsztatów. Pojawiło się wiele pytań, które chcieliśmy im zadać, czego rezultatem jest poniższy wywiad.

LwT: Skąd wziął się pomysł na założenie Waszej grupy?
PAPAHEMA: Tak na prawdę zaczęliśmy myśleć o tym już na początku studiów, zauważyliśmy, że dobrze się nam razem pracuje, i że nie warto kończyć tego wraz z nauką w akademii. Wtedy też trafiliśmy na konkurs organizowany przez warszawski teatr Montownia, "Montownia bis", zapraszający na scenę młode grupy, które chcą się pokazać. Wysłaliśmy zgłoszenie i dostaliśmy się do finału, co  zmotywowało nas do dalszego działania. I tak zostaliśmy do dziś.
LwT: A co jest najtrudniejsze w prowadzeniu własnego teatru?
PAPAHEMA:  Na pewno pozyskiwanie środków... Pomysłów cały czas jest mnóstwo, tak samo jak chęci do działania, a czasami musimy się ograniczać ze względu na brak wystarczających funduszy. Przeszkodą niekiedy jest też brak reżysera, bo z jednej strony mamy kontrole nad tym co robimy, co mówimy.Mamy pewność, że to jest od początku do końca nasze, a z drugiej jest to ogromne wyzwanie, bo musimy sami siebie "reżyserować", poprawiać.
LwT: A wtedy pojawiają się konflikty…
PAPAHEMA: Zawsze coś tam się pojawia... Nie zawsze wszystko  jest kolorowo, ale wydaje nam się, że wypracowaliśmy już pewnego rodzaju metody porozumiewania się. Znamy się na tyle dobrze, że wiemy jak ze sobą  rozmawiać, jak do kogoś dotrzeć pomimo tych wszystkich emocji, wyczuwamy takie momenty, w których trzeba tę drugą osobę zostawić , dać jej czas. Konflikty są zawsze, grunt to umieć z nimi żyć, nie uciekać. 
LwT: W jaki sposób  przygotowywaliście się do swoich ról?
PAPAHEMA: Na początku zawsze staramy się przygotować zestaw takich rzeczy, którymi możemy się inspirować, np. książki, filmy, ale też obserwujemy ludzi, ich zachowania. To co było ważne pod czas pracy nad „Moralinsanity”, to zebranie różnych przykładów traum z dzieciństwa. Bardzo dużo rozmawialiśmy ze sobą o tym co nas najbardziej dotknęło w sposobie w jaki rodzice nas wychowywali, jakich błędów my chcielibyśmy uniknąć a także jakie zachowania według nas są bezmyślnie kopiowane od naszych dziadków i rodziców, chociaż się z nimi nie zgadzamy.
LwT: Czy było coś co sprawiło wam największy problem?
PAPAHEMA: Chyba nie mieliśmy największego problemu... Chociaż  na początku trudno było sobie poradzić, ze skromnym budżetem. Ale teraz jesteśmy już na takim etapie, że umiemy pozyskiwać dotacje ze środków publicznych, co daje nam większe możliwości. 
LWT: Ciekawi nas czy wychodząc na scenę myśleliście o tym, że na widowni są uczestnicy LWT, z którymi pracujecie na co dzień, którzy się od was uczą?
PAPAHEMA: To jest trudne pytanie. Na pewno bardzo nam zależało na tym, żeby wszystko wyszło jak najlepiej, żeby te tematy, które realizujemy pod czas spektaklu były zauważone. Oczywiście gdzieś tam z tyłu mieliśmy na uwadze fakt, że wy jesteście na widowni i chcieliśmy zagrać jak najlepiej, daćod siebie wszystko. Ale nie mieliśmy jakiejś takiej obawy, że jak nam coś nie wyjdzie to, że zobaczycie nasze błędy.
LwT: A  jak czujecie się w roli instruktorów? 
PAPAHEMA: Czujemy nad wami odpowiedzialność, chcielibyśmy przekazać wam jak najwięcej, pobudzić waszą wyobraźnię, dać jakieś podpory do tego,żebyście się dalej rozwijali. Obudzić, albo stworzyć w was miłość do teatru.
LwT: I jak na razie świetnie wam to wychodzi! Dziękujemy za rozmowę.



Z Papahemą rozmawiały: AdaPackiewicz i Weronika Zajkowska.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz