Kilka dni temu mieliśmy możliwość oglądania spektaklu „Moral Insanity.
Tragedia ludzi głupich.” grupy PAPAHEMA, z którą na co dzień współpracujemy podczas warsztatów. Pojawiło się wiele pytań, które chcieliśmy im zadać, czego
rezultatem jest poniższy wywiad.
LwT: Skąd wziął się pomysł na założenie Waszej grupy?
PAPAHEMA: Tak na prawdę zaczęliśmy myśleć o tym już na początku
studiów, zauważyliśmy, że dobrze się nam razem pracuje, i że nie warto kończyć
tego wraz z nauką w akademii. Wtedy też trafiliśmy na konkurs organizowany
przez warszawski teatr Montownia, "Montownia bis", zapraszający na
scenę młode grupy, które chcą się pokazać. Wysłaliśmy zgłoszenie i dostaliśmy
się do finału, co zmotywowało nas do
dalszego działania. I tak zostaliśmy do dziś.
LwT: A co jest najtrudniejsze w prowadzeniu własnego teatru?
PAPAHEMA: Na pewno
pozyskiwanie środków... Pomysłów cały czas jest mnóstwo, tak samo jak chęci do
działania, a czasami musimy się ograniczać ze względu na brak wystarczających
funduszy. Przeszkodą niekiedy jest też brak reżysera, bo z jednej strony mamy
kontrole nad tym co robimy, co mówimy.Mamy pewność, że to jest od początku do
końca nasze, a z drugiej jest to ogromne wyzwanie, bo musimy sami siebie
"reżyserować", poprawiać.
LwT: A wtedy pojawiają się konflikty…
PAPAHEMA: Zawsze coś tam się pojawia... Nie zawsze
wszystko jest kolorowo, ale wydaje nam
się, że wypracowaliśmy już pewnego rodzaju metody porozumiewania się. Znamy się
na tyle dobrze, że wiemy jak ze sobą rozmawiać, jak do kogoś dotrzeć pomimo tych
wszystkich emocji, wyczuwamy takie momenty, w których trzeba tę drugą osobę
zostawić , dać jej czas. Konflikty są zawsze, grunt to umieć z nimi żyć, nie
uciekać.
LwT: W jaki sposób przygotowywaliście się do swoich ról?
PAPAHEMA: Na początku zawsze staramy się przygotować zestaw
takich rzeczy, którymi możemy się inspirować, np. książki, filmy, ale też
obserwujemy ludzi, ich zachowania. To co było ważne pod czas pracy nad „Moralinsanity”, to zebranie różnych przykładów traum z dzieciństwa.
Bardzo dużo rozmawialiśmy ze sobą o tym co nas najbardziej dotknęło w sposobie
w jaki rodzice nas wychowywali, jakich błędów my chcielibyśmy uniknąć a także
jakie zachowania według nas są bezmyślnie kopiowane od naszych dziadków i
rodziców, chociaż się z nimi nie zgadzamy.
LwT: Czy było coś co sprawiło wam największy problem?
PAPAHEMA: Chyba nie
mieliśmy największego problemu... Chociaż
na początku trudno było sobie poradzić, ze skromnym budżetem. Ale teraz
jesteśmy już na takim etapie, że umiemy pozyskiwać dotacje ze środków
publicznych, co daje nam większe możliwości.
LWT: Ciekawi nas czy wychodząc na scenę myśleliście o tym,
że na widowni są uczestnicy LWT, z którymi pracujecie na co dzień, którzy się
od was uczą?
PAPAHEMA: To jest trudne pytanie. Na pewno bardzo nam
zależało na tym, żeby wszystko wyszło jak najlepiej, żeby te tematy, które
realizujemy pod czas spektaklu były zauważone. Oczywiście gdzieś tam z tyłu
mieliśmy na uwadze fakt, że wy jesteście na widowni i chcieliśmy zagrać jak
najlepiej, daćod siebie wszystko. Ale nie mieliśmy jakiejś takiej obawy, że jak
nam coś nie wyjdzie to, że zobaczycie nasze błędy.
LwT: A jak czujecie
się w roli instruktorów?
PAPAHEMA: Czujemy nad wami odpowiedzialność, chcielibyśmy
przekazać wam jak najwięcej, pobudzić waszą wyobraźnię, dać jakieś podpory do
tego,żebyście się dalej rozwijali. Obudzić, albo stworzyć w was miłość do
teatru.
LwT: I jak na razie świetnie wam to wychodzi! Dziękujemy za
rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz